Nie samymi widokami człowiek żyje a umiejętność żywienia się promieniami słonecznymi opanowało bardzo niewielu. Jak więc na wakacyjnym rejsie wygląda kwestia wyżywienia załogi?
Katamaran i jacht to pływający dom
Na współczesnych jednostkach, a tym bardziej na tych przeznaczonych pod żeglarstwo turystyczne a nie sportowe, znajdują się wszelkie wynalazki techniki służące przechowywaniu i przygotowywaniu posiłków. Mamy tam więc lodówki, kuchenkę gazową zasilaną mieszkanką z butli, zbiornik wody pitnej wraz z instalacją wodną, piekarnik, zestaw garnków, naczyń i meble mieszczące to wszystko. Czasami możemy się spotkać wręcz z ekspresem do kawy, kostkarką do lodu a nawet zmywarką do naczyń. Śmiało możemy więc powiedzieć, że nic nie stoi na przeszkodzie aby planować wyżywienie w czasie rejsu tak jak postępowalibyśmy we własnym domu. Z drugiej strony nie ma się co dać zwariować i zamknąć całkowicie na specjały serwowane przez lokalnych restauratorów i cukierników. Wyważenie tego co przygotowujemy i spożywamy na pokładzie z tym co jemy”na mieście” stanowi o sukcesie wakacji pod żaglami. W końcu jedzenie jest przyjemnością, której trudno sobie odmówić w czasie długo wyczekiwanego urlopu.
Zakup jedzenia z kasy rejsowej
Jeśli rejs nie jest organizowany na zasadzie all inclusive, najczęstszym rozwiązaniem jest utworzenie tzw. „kasy rejsowej” do której zbiera się cała załoga. Jest to kwota ok 100-150 euro na tydzień za osobę. Pieniądze te są wydawane na opłaty w portach, paliwo i jedzenie. Główne zakupy robi się zawsze na samym początku rejsu przy udziale przedstawicieli załogi, którzy tym samym mają szansę wpłynąć aby w jachtowej spiżarni znalazły się produkty, które są zgodne z ich stylem żywienia. Podczas tych zakupów są także brane pod uwagę sugestie kapitana, który posiada spore doświadczenie przy zaprowiantowaniu jachtu. W miarę wyczerpywania się zapasów w kolejne dni uzupełnia się jedzenie w lokalnych sklepach lub na targowiskach.
Zakupy alkoholu z kasy jachtowej
Kwestią wartą uregulowania już na początku rejsu jest sprawa zakupu alkoholu. Na rejsach na życzenie, gdzie załoga stanowi pewien monolit, zakup alkoholu ze wspólnej kasy nie stanowi większego problemu. Grupa przyjaciół, rodzina albo sponsor wyjazdu, decyduje sama jakie ma w tej kwestii oczekiwania. Na rejsach gdzie klient kupuje tylko jedną albo dwie kabiny a pozostałe zajmą osoby wcześniej nieznane, kupowanie alkoholu ze wspólnych pieniędzy jest bardzo ryzykowne. Może zrodzić się poczucie niesprawiedliwości z powodu dokonanych wydatków. W końcu jeden pije wino, inny whisky a inny nie pije wcale. Jeden pije lampkę a ktoś inny butelkę na raz. Ktoś pije wino za 50 euro a ktoś inny za 5 euro. Lepszym wyborem w takiej sytuacji są indywidualne zakupy alkoholu adekwatne do własnych preferencji. Jeśli ktoś postawi swój trunek na wspólnym stole to jego decyzja. Jest to zresztą bardzo popularna praktyka wśród załóg, które integrują się w miarę spędzanego razem czasu.
Co przygotowujemy na jachcie i kto to robi?
Na jachcie przygotowujemy dla całej załogi śniadania, przekąski, lunch, podwieczorek różnego rodzaju napoje z gorącymi włącznie. Aby zachować ład i porządek oraz aby nie tworzyć sytuacji, że ktoś przygotowuje jedzenie zawsze a inni się od tego migają, załoga dzieli się na tzw. wachty kambuzowe, które wymieniają się przy planowaniu i przygotowywaniu posiłków oraz zachowywaniu porządku w jachtowej kuchni. To ta wachta dba aby zrobić konieczne zakupy. Wachta taka trwa jeden dzień po czym obowiązki przejmuje kolejna grupa. W praktyce jest to podział np. według rodzin lub kabin. Nie jest natomiast obowiązkiem takiej wachty sprzątać za wszystkich każdego kubka czy talerzyka wykorzystywanego do indywidualnych potrzeb. Panuje tu zasada przyzwoitego sprzątania po sobie zarówno w swoich kabinach jak i części wspólnej.
Co z kolacją?
Podczas rejsu przeważnie zatrzymujemy się na noc w miejscach o bogatej ofercie gastronomicznej. Jest to świetna okazja aby o nasze kubki smakowe zadbali fachowcy, którzy wyrośli w lokalnych zwyczajach kulinarnych. Dlatego wieczorami załoga najczęściej wybiera się do cieszącej się dobrymi opiniami restauracji czy tawerny. Wyśmienicie kiedy wszyscy idą na taki posiłek razem. Czasami jednak każdy woli wybrać się indywidualnie aby w pełni skupić się na partnerze czy rodzinnie. Bywają załogi, w których są osoby, ot po prostu lubiące i potrafiące gotować dla całej załogi. Roboty jest wtedy oczywiście więcej niż iść i zamówić, ale satysfakcja i klimat pysznej kolacji przy lampce wina na pokładzie, w pełni rekompensuje trud. Takiego posiłku na pewno nie zapomnimy do końca życia!
Co z kapitanem, animatorką czy instruktorem obecnym na rejsie?
Kapitan, instruktor czy animatorka, którzy tworzą tzw. „załogę stałą”, chętnie pomogą w pracach związanych z przygotowywaniem posiłków, ale nie spoczywa to wprost w zakresie ich obowiązków i jest zależne od realizowanych przez nich czynności nawigacyjnych oraz programowych. Załoga stała, nie składa się zwyczajowo do wspólnej kasy jachtowej. Korzystają w ramach swojej pracy z dobrodziejstw spiżarni. Nawet jeśli klienci decydują się wszystkie posiłki spożywać poza jachtem(co zdarza się bardzo rzadko), to dobrze aby zapewnić kapitanowi minimalną ilość kalorii do pełnienia swych obowiązków 🙂
I co moim zdaniem bardzo ważne. Jak traktować załogę stałą przy planowaniu wyjść do restauracji? W niektórych kręgach utrwaliło się, że załoga ma obowiązek zapraszać i płacić za posiłek dla kapitana. Moim zdaniem, to nie obowiązek a możliwość klientów. Tak to traktujemy w naszej firmie „Słoń na horyzoncie” Założenie jest takie aby kapitan czy animatorka zawsze mieli na jachcie produkty do przyrządzenia posiłku. Jeśli klienci mają ochotę zaprosić załogę stałą do restauracji to wspaniale. Biorą wtedy też na siebie opłacenie rachunku za ten posiłek. Jeśli zaś z różnych względów takiej ochoty nie mają, to nikt ich do tego zmuszać nie powinien. Firma realizująca rejs i załoga stała jachtu, świadczą swego rodzaju usługę a nie górnolotną misję krzewienia tradycji morskiej.
Gdy w kasie rejsowej widać dno …
Zdarza się czasami sytuacja, kiedy zebrana na początku kasa rejsowa wyczerpie się przed zakończeniem rejsu. To możliwe kiedy kupujemy droższe, produkty spożywcze, zdecydujemy się kupować alkohol ze wspólnej kasy, lub zatrzymujemy się w drogich marinach. Firma, która organizuje rejs, z doświadczenia sugeruje, ilość pieniędzy, która powinna wystarczyć na cały czas rejsu. To jednak często nasze preferencje lub czynniki losowe sprawią, że tych pieniędzy po prostu zabraknie. Nie ma co popadać wtedy w panikę i ostanie dni biedować na ryżu ze skwarkami czy z dala od cywilizacji. Wspólna decyzją całej załogi dorzućmy po prostu do tej kasy dodatkowe środki i cieszmy się komfortowymi i przyjemnymi wakacjami do końca.